środa, 1 stycznia 2014

Rozdział IV

*Myśl od Autorki*

   Witajcie Kochani! Jak się domyślacie, chcę Wam złożyć życzenia noworoczne, ale nie będę się nad nimi rozwodzić. Nie chodzi o to, że mi na nich nie zależy, ale po co mam kopiować zbędne wierszyki, skoro mogę napisać coś sama od serca. Więc z okazji nowego roku życzę Wam zdrowia i szczęścia, abyście nie stracili zapału do pracy czy nauki i, aby każdy Wasz dzień przynosił Wam same radosne chwile. Oczywiście spełnienia marzeń i czego jeszcze sobie życzycie. Oprócz tego mam kilka spraw, które są warte uwagi. Jeśli przeczytaliście rozdział bardzo proszę o komentarz, ponieważ bardzo zależy mi na nich. Pewnie większość z Was wie jak to jest dostać opinię typu "fajny blog" i to tyle. Chciałabym, abyście zwracali uwagę na najmniejsze szczegóły. Lub, jeśli macie jakieś propozycje co do treści książki, możecie napisać w komentarzu, że wyobrażaliście sobie jak Ryan zrobił to czy tamto, zamiast tego co napisałam ja. Oczywiście wiem, że to moja własna książka, ale każda opinia jest mile widziana. Druga sprawa zależy bezpośrednio od Was. Mianowice narysowałam kilka portretów Ryana i zastanawiam się czy pokazać je na blogu. Jeśli tylko zechcecie, mogę je bez problemu wrzucić.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

   Winda zatrzymała się na dachu wieżowca. W jej drzwiach pojawili się nieziemsko przystojny mężczyzna i urocza, blond włosa kobieta. Gdy wyszli z windy, niemal wszyscy obejrzeli się za nimi. Ryan wraz z Samantą rozejrzeli się. Wokół było widać jeden, powtarzający się krajobraz - wielkie miasto nocą. Muzyka była głośna, alkohol lał się litrami, wszędzie dym z jointów. Ryan pomyślał, że kocha takie życie, że nie chce zakładać rodziny, że nie chce przez resztę życia pracować i opiekować się dziećmi.. Chciałby wyszaleć się, póki jest na to czas. Nagle jego myśli przerwał ciepły dotyk dłoni Samanty na jego barku. Pociągnęła go w swoją stronę i powiedziała:
-Chodź tam - wskazała na stolik, wokół którego stała grupka osób i ruszyła w jego stronę. - To są moi znajomi. Mark, Jessica, Angela i Stu - wymieniała po kolei wskazując na dane osoby.
-Cześć, Ryan - przywitał się ze wszystkimi. - Więc, długo już tu jesteście? - Zapytał.
-Mark i Jessica są tutaj od godziny. Ja i Stu - kontynuowała Angela - przyszliśmy zaledwie przed chwilą.
   I tak rozmawiali i śmiali się, co jakiś czas popijając piwem. Tymczasem Julie znajdowała się w gorszej sytuacji. Bała się, nie wiedziała co robić. Co prawda, Lucas poszedł tylko do sklepu, ale zamknął ją w samochodzie, jakby bał się, że mogłaby mu uciec. A może Julie bała się niepotrzebnie?
-Przepraszam, że cię zostawiłem - powiedział Lucas wsiadając do auta. - Musiałem kupić papierosy i alkohol na imprezę. Mam nadzieję, że się mnie nie boisz, bo tak dziwnie na mnie patrzysz. Co najmniej, jakbym był jakimś zabójcą - żartował, wciąż się uśmiechając.
-Nie, - wzięła głębszy oddech - po prostu miałam ciężki dzień - odpowiedziała.
-Wiem. Dla mnie też nie był on najlepszy. Jak dobrze, że mogłem zorganizować urodziny mojej koleżanki, - mówił - przynajmniej na niej będę mógł się trochę wyluzować. Mówię Ci, będzie świetnie. Myślę, że będziesz się dobrze bawić. Jeśli chcesz - odetchnął - mogę przestać nawijać. Wiem, gadam strasznie dużo, ale w pewnym sensie uspokaja mnie to, szczególnie w stresujących sytuacjach. Niestety jest to też wada, bo jak nie mam o czym mówić, to paplam o byle czym, a wtedy wychodzę na totalnego idiotę.
-Spokojnie, nie przeszkadza mi to. Mów dalej - odpowiedziała Julie.
-Teraz jedziemy po Katie. Miała czekać przy mieszkaniu - kontynuował bez zastanowienia. - Powiedziała, że gdyby jej nie było, to mamy jechać na imprezę i tam na nią zaczekać.
   Po chwili ciszy, Lucas zatrzymał samochód na chodniku i rozejrzał się po okolicy. Katie nigdzie nie było. W mieszkaniu, czy przy nim, na przystanku obok. Chłopak wsiadł do auta i już miał ruszać, gdy Julie zatrzymała go i powiedziała, nieco przestraszona:
-Stój! Nie zaczekamy na nią? - zapytała.
-Nie - odpowiedział szorstko, po czym lekko ją odepchnął na tylne siedzenie. - Katie powiedziała, że mamy jechać na imprezę i dobrze się bawić - zakończył.
   Ryan odszedł od stolika, aby trochę potańczyć. Poprosił do tańca jakąś brunetkę. W sumie obojętne mu było z kim tańczył. Byle by się dobrze bawił. I tak wpadał w ramiona różnych dziewczyn, razem tańczyli, śmiali się, pili tequilę. Już zapomniał jak to jest imprezować. Cieszył się, że poznał Samantę. W końcu dzięki niej właśnie teraz znajdował się na dachu wieżowca, na tej wspaniałej imprezie. Dziwił się, że nikt im nie zwrócił uwagi. Może na dole nie było słychać muzyki i całego hałasu, mimo że był ogromny. Cóż, nie przejmował się tym, ponieważ przyszedł tu, aby się zabawić.
   Nagle wpadł na Samantę. Zaczęli tańczyć i rozmawiać. Patrzył na nią jak na jakiś obrazek. Po chwili rozmowy ich usta niespodziewanie złączyły się. Ryan delikatnie muskał Samantę po obojczyku, idąc w górę przez szyję. Jego ręce eterycznie wędrowały po jej plecach. Mimo że wiedzieli, że to nie najlepszy pomysł, to nie przestawali. Było to zbyt upojne. Ryan czuł się z tym świetnie. Chyba spodobała mu się ta cała "zemsta". Myślał, czy nie posunąć się krok dalej. Wiedział, że Samanta również tego chce, ale ona już z kimś jest. I to go powstrzymywało. Zaczął o tym rozmyślać, aż w końcu przestał całować. Samanta podziękowała mu i odeszła, Mark ją zawołał. Ryan na dobre zanurzył się w tych myślach. Ostatecznie skończyły się one na Julie. Było mu przykro, że jego ukochana jest teraz sama w domu i płacze przykryta kocem, oglądając jakieś telenowele. Jednak nie wiedział, jak było naprawdę

5 komentarzy:

  1. Świetny post!
    Obserwuję (jeśli spodoba Ci się mój blog, również go zaobserwuj,sprawi mi to wielką radość)
    http://unnormall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś go przeczytała zauważyłabyś to może troszkę być pomyślała i napisała chociaż 1 porządne zdanie. :))
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że mi się uda go odtworzyć ;)
    I oby ten Rok był lepszy, niech każdy następny będzie jeszcze bardziej cudowny!
    Podoba mi się to, że nie dodajesz dużo tekstu, nie odechciewa się czytać, wręcz przeciwnie. Oby Ci się szybko nie znudziło :)
    Masz rację, że piszę zbyt chaotycznie, ten blog jest taki jak moje myśli. Postaram się to zmienić, żebyście wszyscy więcej z niego zrozumieli a jeśli chodzi o wiersz (o ile tak go można nazwać) to napisałam go dawno dawno temu :)

    http://wcieleniazycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Bardzo Ci dziękuję za taki cudnowny komentarz na moim blogu.
    Chyba 1 osoba która choć troszkę się zainteresowała.
    Serdecznie Ci Dziękuję.
    Tobie również życzę wszystkiego dobrego!
    Jeśli chodzi o komentarz na temat rozdziałów to napisze go jutro lub przy nowszym poście. :)
    Pozdrawiam Serdecznie.
    http://vicking-death-march.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze Rayn to troche jest wredny :3
    fajnie by było gdyby w następnym rozdziale fajnie by było gdyby ta dziewczyna co się Rayn całował dowiedziała się i ta dziewczyna próbowała by się zemścić poprzez śmierć ;)
    ale ogólnie jest fajny podoba mi się podstawa rayna do życia trzeba się wyszaleć
    +piosenka super pasuje do atmosfery rozdziału :)
    dzięuje za mile spędzony czas na czytaniu twojego rozdziału
    czekam na kolejne posty :)
    http://szaramysl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń