niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział II

*Myśl od Autorki*

   Moi kochani, chcę abyście wiedzieli, że na razie posty wpływają na bloga szybko. Lecz z czasem mogą się pojawiać z dłuższymi odstępami czasu. Chodzi mi o to, że nie chcę zostawić, za przeproszeniem, gówna i powiedzieć "bierzcie ten rozdział, ja swoje napisałam, nieważne co napisałam, ale to zrobiłam". Nie, właśnie nie o to w tym chodzi. Ja tym blogiem chcę przekazać siebie i wizję świata, ale nie tego, w którym wszystko jest idealne. Chcę pokazać, że mimo przeciwności losu, można "wyjść na prostą". Cóż, to tyle ode mnie. Życzę Wam miłego czytania.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   Niedzielne południe w Nowym Jorku dla Ryana nie zapowiadało się najlepiej. Smutek i zmartwienie zmieszane z bólem głowy nie dawały mu spokojnie usiąść i pomyśleć. Przyłożył palce do skroni i poczuł niestabilny puls. Nagle są, po dwudziestu dziewięciu godzinach, klucze w zamku. Do mieszkania weszła młoda kobieta o ciemno brązowych włosach i oczach, o małym, zgrabnym nosku i niewielkich, ale pełnych ustach. Dla mamy była to tylko córka, dla przechodniów zwykła dziewczyna, dla sklepikarzy, niczym nie różniący się od innych, klient. Ale dla Ryana była to kobieta jego życia. Julie była jego marzeniem, niemal jego całym światem. Nic więc dziwnego, że zerwał się jak pies, aby powitać swego właściciela. Niestety Julie nie dostrzegła Ryana w ogóle. Obojętnym krokiem przeszła przez salon do kuchni, a z kuchni do łazienki. Zamknęła się i nie odpowiadała na żadne pytanie Ryana.
   Pomyśleć tylko jak on musiał się czuć. Pukał w drzwi, krzyczał, pytał co się stało. A ona? Ona niczym się nie przejmowała i, jak gdyby nigdy nic, brała kąpiel. Ryan oparł się plecami o wejście do łazienki i zsunął się na podłogę. Zakrył twarz dłońmi, ale nie płakał. Zawsze powtarzał Julie, że płacz jest dla słabych, dla tych, którzy boją się życia. Więc on także nie uronił ani łzy. Nagle poczuł nacisk na ciało, więc wstał. Drzwi otworzyły się. Ryan ze spojrzeniem pełnym wyrzutów popatrzył prosto w oczy ukochanej. Ta odwróciła wzrok, ale wysoki, umięśniony brunet szybko zapobiegł temu. Jedną ręką chwycił Julie za ramię, a drugą delikatnie, ale stanowczo przechylił jej twarz tak, aby nie mogła spojrzeć gdziekolwiek indziej, niż w jego oczy.
-Zostaw mnie Ryan - powiedziała Julie.
-Nie zostawię cię, dopóki nie wytłumaczysz mi co jest grane. Wczoraj rano nagle zniknęłaś, dzwoniłem do ciebie, ale komórkę zostawiłaś w domu. Nikt nie wiedział gdzie jesteś. Teraz wróciłaś i nie odezwałaś się ani słowem. Nie chce od ciebie nic więcej, poza wytłumaczeniem, gdzie byłaś przez cały ten cholerny czas! - wykrzyknął Ryan. - Rozumiem, napisać "zaraz wracam" i wrócić najwyżej po pół godziny, ale ciebie nie było przez cały dzień! Pomyślałaś może jak ja się czuję?! Wątpię w to. A teraz powiedz mi, proszę, gdzie byłaś.
   W oczach Julie było widać łzy, Ryan nie chciał dopuścić do płaczu ukochanej, mimo że zmartwiła go o wiele bardziej.
-Julie nie płacz, błagam - mężczyzna wtulił się w narzeczoną. - Wiesz, że nie chciałem na ciebie krzyczeć. Proszę nie płacz, kocham cię nad życie. Nie chcę cię ranić. Chcę sprawiać, abyś była przy mnie szczęśliwa.
-Wiem, Ryan - odpowiedziała, trochę się zachodząc. - Ale ja nie płaczę przez ciebie. Płaczę, bo sama sobie sprawiam ból.
   Ryan pocałował ją w głowę, po czym powiedział:
-Nie rozumiem. Jak to sama sprawiasz sobie ból? 
-Jestem taka głupia! Bo... - Julie wzięła głęboki oddech. - Ja cię zdradziłam.
   Nie mógł uwierzyć. Po prostu nie mógł w to uwierzyć. Sam nie wiedział czy lepiej było dowiedzieć się prawdy, czy żyć w niewiedzy. Jedno i drugie rozwaliłoby go od środka. Ale najgorsze jest to, że jego cały świat się właśnie zawalił. Ne wyobrażał sobie małżeństwa z kobietą, która wchodzi do łóżka obcym osobom, choć te osoby wcale nie musiały być obce. Ryan nie obejmował już Julie.
-Z kim? - powiedział chłodno.
-Ale...
-Proste pytanie: z kim mnie zdradziłaś? Proszę odpowiedz i nie zadawaj więcej bólu.
-Ale ja nie wiem - odpowiedziała.
-Nie bądź śmieszna, jak możesz nie wiedzieć?! Nie pamiętasz z kim byłaś w łóżku? Nie pamiętasz z kim było ci lepiej niż ze mną? - Ryan patrzył na Julie jakby miał ją zabić.
-Nie wiem, Ryan.
   Po tej dość ostrej zamianie zdań Ryan odszedł od Julie. Tak jak ona zostawił portfel i podróżny bagaż i  bez słowa wyszedł. Zapłakana weszła do kuchni. Na blacie spostrzegła mały liścik: zaraz wracam - Ryan. Wiedziała co to znaczy. Wiedziała, że to koniec. Jednak myliła się. Był to dopiero początek końca.

11 komentarzy:

  1. Wyznała prawdę, ale co będzie dalej? Czekam z niecierpliwością. Pięknie opisujesz emocje, nie owijasz w bawełnę. Czytelnik rozumie o co chodzi. Rewelacyjnie http://www.this-is-rosalie.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny, super.. Będę wpadać częściej. Nieźle budujesz napięcie :D Jak dla mnie fajniej jest jak facet zdradzi, a potem stara się odzyskać dziewczynę, ale to ty jesteś kontrolerem i ty decydujesz. Super :D http://slodkiflirtlenna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kom., za kom., obs., za obs zapytaj.pl ~enashii

      Usuń
  3. Ciekawe opowiadanie.Przeczytałam je całe i jestem pod wrażeniem. Zastanawiam się tylko czy jaj wybaczy ...
    http://wez-olowek-i-narysuj-formule-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) masz wyobraźnię :)) pozazdrościć :)) http://bestfrieeend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny blog :) podobają mi się twoje opowiadania i na pewno będę wpadać częściej :) zaobserwujesz jeśli blog Ci się spodoba? http://lauughouutlouud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. W tekśćie nie znalazłam ani jednego błędu. Szacun! Nie mam nic do zarzucenia. Problem miałam jedynie z tłem. To prześwitujące przeszkadza w czytaniu. Oczy się szybciej męczą. Dobrze, że w tym rozdziale nie ma zbyt wielu postaci. Nic mi się nie myliło :) Fakt, Julie zrobiła źle, ale jakoś wczółam się w jej sytuacje. Poczułam dotyk Ryana na swojej skórze. Genialnie to opisałaś. W zasdzie tylko jedną rzecz bym tam zmieniła - to zdanie: "Jak to, okaleczasz się?". Dziwnie brzmi, nie pasuje mi tam.
    Monique z bloga design-by-monique.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za wyczerpujący komentarz (innym oczywiście również gorąco dziękuję) ;) Tło jest prześwitujące bo niemal grzechem byłoby zasłanianie takiego przystojniaka ;3 Pomyślę jak to pogodzić. I jeszcze to zdanie, chyba poprawię to na zwykłe "Jak to?" :D

      Usuń
  7. *wczułam | *sytuację* - Pisałam na szybko ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog, na pewno tutaj zostanę. Czekam na następne rozdziały, będę tu zaglądać i oczywiście komentować. Też uwielbiam Reynolds'a no i oczywiście Bullock ; DD

    Pozdrawiam,
    Clove ; ))

    http://narzeczonymimowoli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń